Image
Q&A

10 września w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w ramach sekcji “Nordyckie horyzonty” wyświetlono film “Nadzieja”. Po seansie widzowie mieli szansę porozmawiać z reżyserką Marią Sødahl, która opowiedziała swoją historię na ekranie.

 

Główna bohaterka “Nadziei”, Anja, dowiaduje się, że ma śmiertelnego guza mózgu. Obserwujemy ją oraz jej rodzinę przez kilka dni w okresie od 23 grudnia do 2 stycznia. Dni są naznaczone napięciem wywołanym diagnozą oraz złym samopoczuciem Anji. Jednak Maria Sødahl nie chciała, żeby to był film tylko i wyłącznie o chorobie, co najmocniej wybrzmiewa w ostatniej scenie: - Bardzo się bałam, że ludzie zaszufladkują film jako historię o raku. Oczywiście jest też o raku, ale to pewien rodzaj historii miłosnej. To portret wspólnego, długiego życia dwojga ludzi. 

 

Reżyserka otwarcie przyznała, że jest to niemal jeden do jednego historia, która przydarzyła się jej samej i uznała ten film za swoje najbardziej autobiograficzne dzieło. - To duża odpowiedzialność opowiedzieć historię, która zawiera tak wiele twoich członków rodziny i sprawić, aby była osobista, ale nie prywatna, co było dla mnie absolutnie kluczowe. Jeśli nie byłabym w stanie tego zrobić, trzeba byłoby zapomnieć o projekcie. Musiałam mieć dużo dystansu nabranego w czasie, żeby spojrzeć w tył, popatrzeć na siebie i zapytać: naprawdę to wtedy zrobiłam, tak powiedziałam? 

 

Sødahl opowiadała, że za każdym razem, kiedy próbowała zmienić chociaż jeden szczegół w życiu głównej bohaterki z historii ulatywał cały dramatyzm i logika. Podczas pracy nad scenariuszem przeprowadziła indywidualny wywiad z każdym ze swoich szóstki dzieci, aby wprowadzić do filmu również ich perspektywę. Jednak w pewnym momencie reżyserka przyznała, że musiała zdystansować się od tej opowieści: - W pewnym momencie poczułam, że to jest fikcja, opowieść, która ma własne życie. Byłam reżyserką, a na ekranie byli Anja i Thomas, a nie ja i mój mąż.

 

Reżyserce zależało, aby role lekarzy zostały odegrane przez prawdziwych medyków. Jej zdaniem aktorzy, którzy wcielają się w tego typu role za bardzo się wczuwają, nie potrafią sobie wyobrazić jak to jest po raz ósmy tego dnia przekazywać fatalne wieści. Poszukując lekarzy do filmu Sødahl umieściła ogłoszenie, na które odpowiedziało 80 osób pracujących w szpitalach i przychodniach. Wybrano siedem, które można obejrzeć na ekranie. Reżyserka wspomniała, że byli oni tak autentyczni, że to aktorzy musieli się do nich dopasować, aby nie wypaść sztucznie.


 

Text author
Emilia Osmólska
Picture author
Robert Słuszniak