Joon-ho Bong i jego „Parasite” okazali się niekwestionowanymi triumfatorami tegorocznej oscarowej gali. Zdobywając aż cztery statuetki, w tym za najlepszy film, koreański reżyser z dnia na dzień stał się supergwiazdą światowego kina. Jakie są jego dalsze plany?
50-letni Koreańczyk kręci filmy od ponad dwóch dekad, jednak dopiero „Parasite” sprawił, że jego nazwisko stało się znane wielbicielom kina z całego świata. Wyróżniony czterema Oscarami film, stanowi nowe otwarcie w historii przyznawanej przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej nagrody. Choć produkcje nieanglojęzyczne już dziesięciokrotnie starały się o tytuł „Najlepszego filmu”, dotychczas żaden z nich go nie zdobył. Sztuka ta udała się dopiero „Parasite’owi”.
Ten opowiadający o nierównościach społecznych i ekonomicznych film, z pewnością rozpocznie także nowy etap w karierze reżysera, Joon-ho Bong. Z jego wypowiedzi oraz branżowych portali wynika, że filmowiec swoje dalsze kroki skieruje ku małemu ekranowi. Już w maju tego roku, na antenie stacji TNT wyemitowany zostanie pierwszy odcinek serialowej wersji „Snowpiercera” – anglojęzycznej dystopii zrealizowanej przez Bonga w 2013 roku. W obsadzie zabraknie m.in. Chrisa Evansa, Tildy Swinton i Jamiego Bella. Zamiast nich w głównych rolach pojawi się gwiazda musicalu „Hamilton” Daveed Diggs oraz Jennifer Connelly.
Swojej serialowej adaptacji doczeka się również utytułowany „Parasite”. Jej stworzeniem zainteresowało się HBO, a pieczę nad projektem sprawuje reżyser oryginału oraz Adam McKay – twórca „Big Short” (2015) i „Vice” (2018). Produkcja w znacznej mierze odpowiadać będzie wydarzeniom z filmu, jednak dodatkowo je uzupełni, dopowiadając brakujące elementy oraz rozszerzając przedstawiony świat. Jak przyznaje Bong w wywiadach, niewykorzystanych pomysłów związanych z „Parasitem” jest jeszcze bardzo wiele i starczyłoby ich na sześciogodzinny film. Niewykluczone, że serial zrealizowany zostanie w języku angielskim, a wśród pretendentów do głównej roli wymieniany jest m.in. Mark Ruffalo.
A co z kinem? Czy Joon-ho Bong planuje przerwę od produkcji przeznaczonych na wielkie ekrany? Według zapowiedzi samego twórcy, aktualnie trwają prace nad dwoma sygnowanymi przez niego projektami. Pierwszy, anglojęzyczny i osadzony w USA oraz na Wyspach Brytyjskich, oparty będzie na pewnym prawdziwym (choć utrzymywanym jak na razie w tajemnicy) wydarzeniu z 2016. Drugi natomiast, już koreański i rozgrywający się w Seulu, będzie połączeniem horroru i kina akcji. Marzeniem Bonga jest także stworzenie dzieł inspirowanych jego ukochanymi tytułami, przede wszystkim „Dotykiem zła” (1958) Orsona Wellesa, który laureat Oscara uważa za jeden z najlepszych filmów wszechczasów oraz fascynującą go od lat „Wielką ucieczką” (1963) Johna Sturgesa. Swoją dalszą karierę Bong pragnie opierać na modelu realizowanym przez Quentina Tarantino, który mimo niekwestionowanych związków z kulturą popularną, od zawsze tworzy własne i oryginalne projekty z zachowaniem typowego dla siebie stylu. Twórcę „Kill Billa” (2003) z pewnością cieszy bycie inspiracją dla Bonga, którego filmy uwielbia i z pasją promuje je wśród amerykańskiej widowni.
Kaja Łuczyńska
Źródło: indiewire.com