Box office nie pozostawia złudzeń – najnowsza odsłona opowieści o trzech przebojowych absolwentkach Akademii Policyjnej zarobiła zdecydowanie mniej, niż oczekiwano. Dlaczego rozrywkowy film z gwiazdorską obsadą poniósł finansową porażkę?
„Aniołki Charliego” (2019) to film na podstawie serialu komediowego emitowanego w latach 1976−1981. Opowiada o trzech kobietach pracujących w agencji detektywistycznej; fabuła koncentrowała się na ich efektownej walce z przestępcami. Motywy z serialu wykorzystano później w dwóch filmach pełnometrażowych: „Aniołki Charliego” (2000) oraz „Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość” (2003). Teraz Elizabeth Banks, znana m.in. z serii produkcji „Pitch Perfect” zdecydowała się na reżyserię remake’u.
Niestety, film nie zrobił furory: choć recenzje są raczej przychylne, nie przekłada się to na sukces finansowy. Budżet produkcji wynosił 50 mln dolarów, co nie jest imponującą sumą jak na Hollywood, ale szacunki pokazują, że jak dotąd nie zarobił więcej niż 9 mln dolarów. Filmowi nie pomogła charyzma Banks, ani generalnie pozytywnie oceniona Kristen Stewart w jednej z głównych ról. Sukcesu nie przyniosły produkcji inne gwiazdy w obsadzie: Patrick Stewart, Sam Claflin czy nowy ulubieniec fanów komedii romantycznych Noah Centineo.
Dlaczego więc „Aniołki Charliego” poniosły porażkę? Najpewniej wynika to z tego, że widzowie są zniechęceni i znudzeni kolejnymi remake’ami. Publiczność czeka na świeży, ożywczy pomysł, który nie będzie następnym powrotem do zgranych pomysłów sprzed dwóch-trzech dekad. Przywracanie już nakręconych opowieści, filmy live-action czy niedawny pomysł powrotu na ekran zmarłych aktorów – to tylko kilka z wtórnych pomysłów, które uzyskały uznanie wytwórni i Hollywood. Widzowie reagują na nie negatywnie i trudno im się dziwić. Trudno zareagować z entuzjazmem, gdy producenci i twórcy po raz kolejny serwują odgrzewane danie sprzed kilkudziesięciu lat.
Klapa „Aniołków” to temat nr 1 w amerykańskich magazynach branżowych. Pozostaje mieć nadzieję, że wytwórnie to dostrzegą i zrezygnują z planowanych wznowień franczyz, które zapisały się w pamięci widzów jako legendy. W większości przypadków, by uniknąć finansowej katastrofy, producenci powinni sobie zadać proste pytanie, które pada ze strony widzów, kiedy słyszą o kolejnym remake’u kinowego klasyka: po co?
Joanna Barańska
Źródło: hollywoodreporter.com