„Babylon”, najnowszy projekt Damiena Chazelle'a, został pomyślany jako opowieść o rewolucji przemysłu filmowego z końca lat 20. XX wieku, a więc o zmierzchu kina niemego i narodzinach obrazów udźwiękowionych. Wszystko wskazuje na to, że Emma Stone i Brad Pitt zagrają gwiazdy filmowe z czasów Grety Garbo.
Chociaż, jak donosi portal „Deadline”, rozmowy castingowe jeszcze trwają, laureatka Oscara za pierwszoplanową rolę kobiecą w musicalu „La La Land” (2016), najprawdopodobniej ponownie zagra pierwsze skrzypce w produkcji Chazelle'a. Stone wcieli się w postać Clary Bow, ikony kina niemego. U jej boku ma pojawić się natomiast Pitt jako fikcyjny gwiazdor, którego historia jest inspirowana biografią Johna Gilberta. Urodzony w 1897 aktor był królem ekranu, ale jego kariera załamała się, gdy świat filmu oczarował dźwięk. Uważano, że nie miał odpowiedniego głosu.
Ze względu na kontekst historyczny pomysł Chazelle'a porównywany jest do „Artysty” (2011) w reżyserii Michela Hazanaviciusa, czyli nagrodzonej pięcioma Oscarami opowieści o George'u Valentinie (Jean Dujardin), aktorze niemogącym pogodzić się z udźwiękowieniem filmu.
Amerykańską premierę „Babylonu” zapowiedziano na 25 grudnia 2021, co oznacza, że obraz zawalczy o Oscary jeszcze za rok 2021. Będzie to największe i najbardziej spektakularne widowisko w karierze Chazelle'a. Prawa do jego dystrybucji przejęło Paramount Pictures, wygrywając z Lionsgate, z którym twórca współpracował przy oscarowym „La La Land”. Zmiana dystrybutora wynika właśnie z wpisanego w scenariusz rozmachu, wymagającego sporego budżetu, który może zapewnić większe studio.
Alicja Muller