,,Pralnia” Stevena Soderbergha jeszcze przed pojawieniem się w serwisie streamingowym musiała mierzyć się z oskarżeniami o zniesławienie. Mimo to, twórcy zdecydowali, że nie odwołają nadchodzącej wówczas wielkimi krokami premiery.
Steven Soderbergh nie ma łatwego życia. Debiutancki projekt reżysera, ,,Seks, kłamstwa i kasety wideo” (1989), jako pierwszy amerykański film zdobył Złotą Palmę w Cannes. Głośny debiut, który zapewnił mu status młodego geniusza kina, położył się cieniem na jego późniejszej karierze reżyserskiej. Późniejsze projekty, osadzone w najróżniejszych konwencjach gatunkowych i stylistykach, spotykały się z mieszanym przyjęciem. Za niektóre – jak ,,Traffic” (2000) – twórca otrzymał deszcz nagród, inne z kolei były miażdżone przez krytykę. Jedno jest pewne - Soderbergh pracuje w szalonym tempie i stale poszukuje nowych ścieżek rozwoju, nie spoczywając na laurach.
Jego ostatni film, utrzymany w klimacie lo-fi dreszczowiec ,,Niepoczytalna” (2018) z Claire Foy w roli głównej, został w całości nakręcony Iphonem. W wywiadach, promujących film reżyser podkreślał, że zachwycił się możliwościami, jakie daje tak kompaktowy sprzęt, który prawdopodobnie wykorzysta do przyszłych eksperymentów. Najwyraźniej Soderbergh zmienił jednak zdanie – jego ,,Pralnia” jest nie tylko powrotem to tradycyjnych metod filmowania, ale również nawiązaniem do jednego z najbardziej cenionych filmów reżysera, ,,Erin Brockovich”. Główna bohaterka ,,Pralni” (Meryl Streep), starsza kobieta, która trafia na trop malwersacji finansowych podczas beztroskiego urlopu i postanawia rozwikłać zagadkę na własną rękę, ma wiele wspólnego z zawziętą Erin w wykonaniu Julii Roberts, której ekranową postać zainspirowała faktycznie działająca aktywistka.
Jak donoszą recenzje z festiwali w Wenecji i Toronto, ,,Pralnia” to jednak przede wszystkim film, stawiający sobie za cel objaśnienie laikom mechanizmu prania pieniędzy, podobnie jak ,,The Big Short” uczynił to z kryzysem finansowym. W recenzji dla IndieWire Eric Kohn wspomina o podobnym zabiegu, jak ten, zastosowany w obsypanym deszczem nagród filmie Adama McKaya, którym jest ,,łamanie czwartej ściany” w celu uczynienia zagadnienia bardziej zrozumiałym. Według zapowiedzi, film podszyty jest dość sporą dawką czarnego humoru. Do śmiechu nie jest za to mężczyznom, którzy zainspirowali głównych antagonistów filmu opowiadającego o głośnej aferze z Panama Papers w roli głównej. Prawnicy, którzy mieli pomagać najbogatszym w malwersacjach podatkowych na kwoty sięgające miliardów dolarów, Jürgen Mossack and Ramón Fonseca, uznali, że twórcy filmu świadomie i bezpodstawnie niszczą ich reputację. Właściciele upadłej spółki prawniczej postanowili złożyć do sądu pozew przeciwko twórcom filmu.
Co na to Netflix? Serwis uznał, że nie ulegnie presji prawników i wyemituje film Soderbergha. Pozostaje tylko oglądać popis aktorskich umiejętności wspaniałej obsady – oprócz Meryl Streep, w filmie wystąpiły bowiem takie sławy jak Antonio Banderas, Gary Oldman czy Jeffrey Wright.
Źródło: IndieWire
Magdalena Narewska