Tego pana kinomanom nie trzeba przedstawiać. Grał Jezusa u Scorsesego, był na wojnie w Wietnamie z Oliverem Stonem, a niedawno malował swój autoportret jako van Gogh i strzegł pewnej złowrogiej latarni. Pracował z Lynchem, Cronenbergiem, von Trierem, Andersonem i Ferrarą. Czy do tej imponującej listy będziemy mogli wkrótce dopisać Yorgosa Lanthimosa?
Grek przyzwyczaił nas do zaskakiwania wymyślnymi konceptami fabuł i najwyraźniej nie zawiedzie nas również tym razem. „Biedne istoty”, do których adaptacji się przymierza, to pełna literackich i historycznych aluzji książka Alasdaira Graya, będąca zarazem pastiszem wizytówki powieści gotyckiej – „Frankensteina” Mary Shelley. Przenosimy się do dziewiętnastowiecznego Glasgow. Student medycyny, Godwin Baxter dokonuje cudu: przywraca do życia piękną dziewczynę, która zmarła śmiercią samobójczą i wszczepia jej mózg nienarodzonego dziecka. Oto Bella Baxter – niezwykłej urody femme fatale, o umyśle małej dziewczynki.
Wspomniany Willem Dafoe prowadzi obecnie rozmowy na temat angażu, nie wiemy natomiast, kogo miałby zagrać. Wiadomo już za to, że w nowym filmie Lanthimosa zobaczymy Emmę Stone, gwiazdę disnejowskiej „Cruelli”. Autor scenariusza to Tony McNamara, który współpracował z Lanthimosem przy okazji „Faworyty”. Film powstaje dla wytwórni Searchlight Pictures, a poczatęk zdjęć planowany jest na jesień.
Premiery „Biednych istot” możemy spodziewać się w 2022 roku.
Monika Żelazko