Image
fot. kadr z filmu "Jurassic world"

Gratka dla fanów najpopularniejszego strażnika galaktyki. Chris Pratt jest głównym kandydatem do wcielenia się w kultową postać Simona Templara, detektywa-złodzieja pełnego klasy i elegancji.

 

Simon Templar wyszedł spod pióra brytyjskiego autora kryminałów Leslie’go Charterisa. Templar rozwiązuje zagadki kryminalne, ale zdarza mu się też być złodziejem w stylu Robin Hooda. Okrada bogaczy, którzy łamią prawo, ale tym samym dokonuje sprawiedliwości i pomaga wsadzać złoczyńców za kratki. Tę postać spopularyzował zwłaszcza serial „Święty” produkowany w latach 60. W główną rolę wcielał się Roger Moore, idealny aktor do portretowania postaci łączącej szyk, inteligencję i swoistą zadziorność.

 

Od kilku lat pojawiają się informacje dotyczące ewentualnego remake’u opowieści o Templarze. Co prawda zdarzały się już próby reinterpretacji tej historii, ale trudno je zaliczyć do udanych – wystarczy wspomnieć drewnianego „Świętego” z 1997 roku, gdzie w Templara wcielił się Val Kilmer. Myślę, że sukces przeniesienia opowieści o Świętym zależy głównie od aktora, który miałby odgrywać główną rolę. Po Moorze trudno znaleźć kogoś, kto tak by pasował do tej postaci.

 

Ale twórcy nie ustają w próbach. Od jakiegoś czasu pojawiały się pogłoski, że w Templara ma wcielić się Chris Pratt. Projektem zajmuje się producent Lorenzo di Bonaventura, odpowiedzialny m.in. za cykl „Transformers” czy „Gwiezdny Pył” (2007). Co prawda ewentualne zaangażowanie Pratta w kolejną wariację na temat Świętego jest jeszcze mocno niepewne, ale już pojawiły się zarówno entuzjastyczne, jak i sceptyczne głosy. Przeciwnicy obsadzenia Amerykanina w tej roli podkreślają, że Prattowi brakuje elegancji cechującej Simona Templara. Aktor pasuje raczej do ról rubasznych wesołków, którzy używają kodeksu moralnego jedynie w obliczu nadchodzącej katastrofy. Według niektórych rola detektywa, który w bezceremonialny sposób okrada bogaczy łamiących prawo, wymaga nieco więcej finezji.

 

To nie jedyny moment, gdy ewentualne dołączenie Pratta do obsady jakiegoś klasyka budzi sprzeciw. Niedawno pojawił się news mówiący o roli aktora w powstającej właśnie piątej części „Indiany Jonesa”. Choć wielu podkreśla, że Pratt pasuje wizualnie do roli młodego Indiany, wybór budzi wątpliwości. Zapytany o tę kwestię Harrison Ford odpowiedział podobno, że „albo on, albo ja”. Nie wiadomo, czy miał na myśli, że w filmie nie może być dwóch Jonesów – starego i młodego – czy po prostu odmawia grania z Prattem w jednym projekcie.

 

Czy te głosy sprzeciwu to sygnał, że pędząca ostatnio kariera Chrisa Pratta zaczyna hamować? Chyba jeszcze za wcześnie, by o tym mówić. Jak na razie aktor dostaje role w filmowych gigantach, np. w kolejnej odsłonie „Strażników Galaktyki”. Dopiero kolejne wybory projektów pokażą, czy Pratt to chwilowy fenomen, czy kariera zaplanowana na długie lata.

 

 

Joanna Barańska

 

źródło: filmweb.pl