Wybór Producentki Festiwalu Natalii Schmidt:
„Filadelfijska opowieść” reż. George Cukor
Dla tych, co kochają stare kino, zniewalających mężczyzn i ostrą jak brzytwa Katherine Hepburn. Popisowa, Oscarowa rola Jamesa Stewarta, błyskotliwy czar Cary Granta. Doskonale napisany scenariusz, wyśmienite dialogi, urok, klasa i high-life w starym stylu.
„Kiedy Harry poznał Sally” reż. Rob Reiner
Gdzie te czasy, kiedy królową kina była Meg Ryan;-) W duecie z Billy Crystal'em wzruszają, rozśmieszają i prezentują cały wachlarz mniej lub bardziej neurotycznych zachowań. Film nowojorski na wskroś, emanujący tym niezwykłym duchem lat 80. Plus jeden z najlepszych finałów w historii kina – jak oni biegną przez ten Nowy Jork!
„Notting Hill” reż. Roger Michell
Zawsze na podium w tej kategorii. Hugh Grant w najlepszej formie i urzekająca Julia Roberts. Sarkastyczny, ironiczny humor, plejada świetnych ról drugoplanowych, + odpowiednia porcja nostalgii i wzruszenia. Bo komedie romantyczne to nie "heheszki".
„Love actually” ( „To właśnie miłość”) reż. Richard Curtis
Co tu pisać. Jak powiedział Billy Nighy, grający Billy Macka – na święta w telewizji jest królowa i ja. Ale to przecież nie tylko film świąteczny, lecz przede wszystkim ikoniczna komedia romantyczna, raz jeszcze pokazująca, że w tej kategorii Brytyjczycy nie mają sobie równych. I te trudne wybory... Hugh Grant, Liam Neeson, Alan Rickman czy Colin Firth?
„Amelia” reż. Jean-Pierre Jeunet
Cacko – arcydziełko. Film tak absolutny, że zapiera dech. Świat stworzony przez Jean-Pierre Jeuneta jest idylliczny, chwilami kiczowaty, a jednak nigdy nie przekracza granicy dobrego smaku. To wyznanie miłości do Paryża, ale też po prostu film dla romantyków i marzycieli. Wyjątkowa bohaterka, która na trwałe zapisała się w historii kina. Mogę oglądać bez końca.