Jest na każdej liście największych wyciskaczy łez w historii kina; właściwie można by go uznać za doskonałą realizację i ukonkretnienie hasła „film wzruszający”. „Pamiętnik” (reż. Nick Cassavetes) – bo o tym kultowym melodramacie, rzecz jasna, mowa – w tym roku obchodzi swoje piętnaste urodziny, a opowiedziana w nim historia, pochodząca z bestsellera Nicholasa Sparksa, czeka na kolejną, tym razem teatralną, adaptację.
O tym, że „Pamiętnik” ma niemały musicalowy potencjał świadczą już chociażby scena pocałunku w deszczu w wykonaniu Ryana Goslinga i Rachel McAdams, należąca do najbardziej romantycznych i najbardziej rozpoznawalnych filmowych obrazów, czy epizod, w którym wspomniany aktorski duet tańczy na ulicy. Występ w adaptacji romantycznej opowieści o miłości dziewczyny z dobrego domu i ubogiego pracownika tartaku, która wydaje się skomponowana z tego wszystkiego, co czyni film melodramatem z gatunku kiczowatych (smutne zakończenie, podniosła i liryczna muzyka, urzekające, poetyckie krajobrazy, miłość, ciężka choroba, śmierć), dla McAdams i Goslinga okazał się punktem przełomowym ich karier i chyba cały świat kina (i teatru) życzyłby sobie, żeby to oni pojawili się na deskach Broadwayu...
Obsady powstającego właśnie musicalu, niestety, jeszcze nie znamy. Niemniej, sam projekt zapowiada się interesująco, między innymi ze względu na to, że za muzyczną warstwę adaptacji odpowiada indie-popowa piosenkarka Ingrid Michaelson, szerokiej publiczności znana z takich hitów jak „The Way I Am” czy „Girls Chase Boys”.
Artystka przyznaje, ze na propozycję współpracy przy musicalowej wersji „Pamiętnika” zareagowała bardzo emocjonalnie – „musiałam przeprosić i wyjść na chwilę, bo popłakałam się ze wzruszenia”. Opowiedzianą przez Sparksa historię Michaelson traktuje bowiem sentymentalnie i osobiście – „idea niekończącego się oddania oraz miłości ulokowanej w pamięci i rodzinie jest czymś ogromnie mi bliskim”. Bekah Brunstetter, jedna z producentek przedstawienia, również wspomina o afektywnym związku z fabułą „Pamiętnika” oraz dodaje, że napisane przez Michaelson piosenki, których słuchała w samochodzie, wracając z pracy, pozwoliły jej na wyobrażenie sobie teatralnej wersji ukochanej opowieści. Trzymamy kciuki za to, by rzeczywisty musical okazał się równie udany, jak ten, który zadział się w wyobraźni scenarzystki.
Alicja Muller
źródło: variety.com