Szerszej publiczności jest znany z roli Benjena Starka z serialu „Gra o tron”, produkcji HBO. Ostatnio zagrał w najnowszym filmie Agnieszki Holland „Obywatel Jones”. Do Krakowa przyjechał jako gość SerialConu. Trochę na serio, trochę na poważnie i o tym, dlaczego Joseph Mawle troszczy się o każdego swojego bohatera.
Kinga Majchrzak: Tak się zastanawiam… Myślę, że będzie potrafił mi Pan pomóc w odpowiedzi na pytanie, które mnie bardzo trapi, a przynajmniej może da mi Pan jakąś wskazówkę.
Joseph Mawle: Tak?
KM: Kto zasiądzie na żelaznym tronie? (śmiech)
JM: (śmiech) Nie mam pojęcia!
KM: Jak często ludzie zadają Panu takie pytanie?
JM: Bardzo wiele razy.
KM: Dobrze, więc zacznijmy od początku. Pana droga do zostania aktorem nie należała do najłatwiejszych.
JM: Myślę, że niczyja droga nie była łatwa.
KM: Ale pana w szczególności. Pracował Pan ciężko na budowie, na farmie… Jak to wszystko odbiło się na Pana grze aktorskiej?
JM: Tu przecież nie chodzi o siedzenie bezczynnie i marzenie o pracy a o odkrywanie i uczenie się świata. Doświadczanie go.
KM: Jednak Pan był naprawdę zdeterminowany. Jak znalazł Pan siłę żeby to wszystko zrobić?
JM: Bo nie ma niczego innego co mógłbym robić.
KM: Dzięki tej sile stał się Pan częścią obsady serialu „Gra o tron”. Jakie to uczucie wziąć udział w tak wielkim projekcie jak ten?
JM: Bycie częścią projektu, który osiągnął taki sukces to coś niesamowitego i prawdziwy przywilej. Ale nie ma znaczenia czy budżet wynosi 180 milionów czy 50 000 funtów. Każda rola jest taka sama - ja przejmuję się każdą. Troszczę się o każdego bohatera, którego gram. Dla mnie więc to doświadczenie niezbyt odbiega od poprzednich. Chodzi po prostu o zbudowanie relacji z ludźmi z planu i w trakcie kręcenia „Gry o tron” naprawdę udało nam się zbudować wspaniałą relację. Staliśmy się sobie naprawdę bliscy, stworzyliśmy rodzinną atmosferę. David i Dan [David Benioff, D.B. Weiss, przyp. red.] są wspaniałymi ludźmi, bardzo mądrymi, a poza tym to wspaniali twórcy. Byliśmy razem naprawdę fajnym tłumem ludzi.
KM: Od początku Pan wiedział, że czeka Was sukces?
JM: Chyba nikt nigdy nie wie czy jakiś projekt odniesie sukces. Zawsze ma się nadzieję, że pozyska się serce publiczności i próbuje się przeprowadzić historię do końca, co w przypadku „Gry o tron” zajęło nam sporo czasu. Byliśmy w stanie to zrobić, dzięki Wam - publiczności, która tego chciała. To wszystko zależy od Was, od publiczności, bo jeśli nie ma perspektywy na to, że publiczności się to spodoba - nie ma sensu tego robić. Zrobiliśmy najpierw pierwszy sezon a Wy powiedzieliście „tak, chcemy więcej”, wtedy zrobiliśmy kolejny. I to się tyczy każdego projektu - może to być „Gra o tron”, może to być cokolwiek innego. Nie wiesz czy coś się stanie popularne czy nie. Wybierasz sobie wizję, historię i robisz to jak najlepiej potrafisz.
KM: Czy coś się zmieniło w Pana życiu po „Grze o tron”?
JM: Nic! (śmiech) Moje życie naprawdę nie za wiele się zmieniło. Ja jestem raczej stabilny.
KM: Muszę zapytać o współpracę z Agnieszką Holland podczas kręcenia filmu „Obywatel Jones”. Jak było? Co Pan myśli o pracy z nią?
JM: Naprawdę bardzo lubię Agnieszkę! Jest bardzo silna, niezwykle inteligentna i jest prawdziwą artystką. Kiedy mówi „tak”, jest „tak”. A kiedy mówi „nie”…
KM: Jest „nie”!
JM: (śmiech)
KM: Jest jakaś różnica pomiędzy pracą z nią a pracą z innymi reżyserami, których Pan zna?
JM: Każdy reżyser jest inny, tak jak każdy człowiek jest inny. Każdy różni się w sposobie nastawienia i widzenia świata. Chociaż oczywiście, czasem są między nimi podobieństwa. Agnieszka jest niesamowita jeśli chodzi o patrzenie, robi to bardzo uważnie. Dostrzega każdy szczegół. Jest prawdziwą artystką.
KM: Czy po tych wszystkim ogromnych produkcjach, zagrałby Pan jeszcze w niezależnym kinie?
JM: Kocham niezależne filmy. Zawsze będę robił to, co akurat wyda mi się interesujące. Ale jestem w takiej pozycji, że muszę słuchać i czekać na propozycje. Otrzymuję scenariusze i kiedy naprawdę mi się jakiś spodoba to robię wszystko co w mojej mocy żeby zaangażować się w tę historię.
KM: Dobrze, na koniec ponieważ już zdążyliśmy się trochę lepiej poznać, chciałabym wrócić do pierwszego pytania: kto będzie rządził w Westeros? Obiecuję, że się nie wygadam!
JM: (śmiech) Nie mogę Ci powiedzieć!
KM: Więc niech Pan chociaż ujawni za kogo Pan trzyma kciuki.
JM: Oczywiście za rodzinę! [ród Starków, przyp. red.]
Kinga Majchrzak