Image
cronenberg

Ostatnio za kamerą stał w 2014 roku – wtedy premierę miały „Mapy gwiazd”. Po ośmiu latach kontrowersyjny reżyser wraca do swojego ulubionego gatunku filmowego: body horroru. W inspirowanym także kinem noir "Crimes of the Future" zagrają prawdziwe gwiazdy: Viggo Mortensen, Léa Seydoux, Kristen Stewart i Scott Speedman.

Zagorzali fani twórczości kanadyjskiego reżysera mogli już kiedyś zetknąć się z tym tytułem. „Zbrodnie z przyszłości” to bowiem również jeden z pierwszych filmów w dorobku Cronenberga: nakręcony na taśmie 35 mm, zaraz po ukończeniu studiów na uniwersytecie w Toronto. Akcja tego trwającego zaledwie 70 minut dzieła toczy się w niedalekiej przyszłości. Kobiety umierają wskutek dziwnej choroby wywołanej zanieczyszczonymi kosmetykami, a sprawcą tego pomoru jest szalony lekarz-dermatolog.

Można by się spodziewać, że nowe „Crimes of the Future” będą bogate w aluzje do swojego imiennika z 1970 roku, jednak fabuła powstającej produkcji brzmi zupełnie inaczej. Akcja ma rozgrywać się w niedalekiej przyszłości, kiedy ludzkość ulega przyspieszonej ewolucji. Performer Saul Tenser poddaje się transhumanistycznym eksperymentom, w efekcie których w jego ciele wyrastają zupełnie nowe organy. Wraz ze swoją partnerką wpada na pomysł stworzenia serii spekakli – ich główną atrakcją ma być widowiskowy proces usuwania tychże organów. Szokujące? Zapewne nie mniej niż „Mucha” czy „Wideodrom”.

Czy David Cronenberg chce w ten sposób spiąć klamrą swój fimowy dorobek i zakończyć reżyserską karierę? Na razie o tym cicho, ale być może odpowiedź przyniesie nam premiera „Crmes of the Future”, która zaplanowana jest na 2022 rok.

Monika Żelazko