To nie pierwszy raz, gdy stanie się wcieleniem zła. Był już psychodelicznym klaunem o kredowej twarzy w obu rozdziałach „To”. Tym razem szwedzki aktor zagra (nie)sławnego „pop gangstera” w „Clark”, nowej odcinkowej propozycji Netflixa.
Fabuła serialu będzie bazować na autobiografii niejakiego Clarka Olofssona, przestępcy, o którym było głośno w latach 60. Na koncie ma wyroki za usiłowanie zabójstwa, napady i handel narkotykami, a większość swojego życia spędził w zakładach karnych w Skandynawii. Olofsson został okrzyknięy pierwszym w historii „gangsterem celebrytą” – uciekał z więzień, siał postrach w całej Europie, czuł się gwiazdą nie tylko w swoim (pół)światku. Możemy się spodziewać, że „Clark” będzie eksplorować wątek syndromu sztokholmskiego. Właśnie postaci Olofssona zawdzięczamy bowiem ukucie tego terminu. Serial ma liczyć sześć odcinków i zostanie nakręcony w rodzimym języku tak aktora, jak i jego bohatera.
„Clark” będzie „niezwykle brutalną, błyskotliwą, emocjonującą, prawdziwą, a zarazem surrealistyczną biografią”. To słowa reżysera projektu - Jonasa Åkerlunda. Jego ostatnim dziełem jest „Polar” (2019), mroczna opowieśc o emerytowanym, jednookim zabójcy, w którego wcielił się Mads Mikkelsen.
Całę przedsięwzięcie może przywodzić na myśl inną ekranową opowieść o przestępcy, który w swoim zawodzie kierował się głównie dewizą „show must go on”. Mowa o filmie „Bronson” (2008) Nicolasa Windinga Refna, z popisową rolą Toma Hardy’ego. Jeśli szwedzka ekipa pójdzie śladami swojego duńskiego kolegi po fachu, szykuje się kolejny hit Netflixa.
Monika Żelazko