W najnowszym telewizyjnym spocie remake'u „Króla Lwa” Beyoncé i Donald Glover śpiewają fragment jednego z największych filmowych hitów wszech czasów - „Can You Feel the Love Tonight”. W produkcji pojawi się też inna znana i na trwałe już zrośnięta z historią Simby piosenka Eltona Johna – Circle of Life. Za prawa do stworzenia coverów kultowych tytułów producenci podobno musieli zapłacić kompozytorowi oryginałów ponad 13 milionów dolarów. Nad muzyczną oprawą całego przedsięwzięcia ponownie – tak jak było w przypadku pierwszego „Króla Lwa” – czuwa Hans Zimmer.
Chociaż reżyser filmu, Jon Favreau, zapewnia, że jego wersja nie będzie idealnym powtórzeniem klasyka (mowa tutaj jednak o raczej drobnych przesunięciach), fanki i fani oscarowej produkcji z 1994 roku, którą po premierze krytyka opisywała jako bajkowe połączenie „Hamleta” i „Makbeta”, od miesięcy nie tyle szukają fabularnych różnic, ile porównują ukochane sceny z ich udoskonalonymi kopiami. Twórcy remake'u postawili bowiem na stworzenie zachwycającej realizmem warstwy wizualnej – ich Simba, Nala i Mufasa wydają się przybywać z filmów przyrodniczych Davida Attenborougha, a nie z animowanej, komputerowej sawanny.
Na ekrany polskich kin obraz Favreau'a wejdzie już 19 lipca. Jego poprzednik zdobył dwa Oscary i aż trzy Złote Globy, a – co ciekawe – powstawał jako „Król Dżungli” (tytuł zmieniono, gdy twórcy odkryli, gdzie naprawdę mieszkają lwy). Mimo ciepłego przyjęcia przez publiczność na całym świecie, Disney nie uniknął też kontrowersji, w tym pozwów sądowych. Jeden ze zwierzęcych behawiorystów oskarżył bowiem wytwórnię o zniesławienie hien, które w rzeczywistości miałyby być bardziej przyjazne niż na ekranie. Myślicie, że w nowej odsłonie historii Simby padlinożercy zyskają sympatię widzek i widzów?
Alicja Muller