Image
123

Przy okazji najnowszego projektu, reżyser poświęci się eksploracji sceny muzycznej lat siedemdziesiątych w swoim rodzinnym mieście – Nowym Jorku.

77–latek nie zwalnia tempa. Na ekranach kin niedawno pojawił się ,,Irlandczyk”, przez wielu krytyków określany mianem opus magnum reżysera. Teraz ogłoszono, że Scorsese pracuje już nad kolejnym filmem. Tym razem nie będzie to fabuła, a dokument. Tych, w swoim dorobku, reżyser ma już kilka; wiele z nich, podobnie jak powstający właśnie film, miało w tle motyw muzyczny. Scorsese śledził już losy Boba Dylana, George’a Harrisona, a także Rolling Stones’ów. Jego najnowszy projekt zgłębi natomiast sekrety nowojorskiej sceny muzycznej lat 70.

Trudno wyobrazić sobie bardziej odpowiedniego człowieka na tym miejscu. Scorsese, rodowity Nowojorczyk, od zawsze przyznawał w wywiadach, że muzyka popularna ukształtowała go i miała niebagatelny wpływ na charakter jego twórczości. Owa fascynacja przebija w tworzonych przez niego filmach pod postacią znakomitych ścieżek dźwiękowych, mających znaczący wpływ na kreowanie nastroju. Nierozerwalny mariaż obrazu i muzyki to dziś jedna z najbardziej rozpoznawalnych cech najsłynniejszych sekwencji z filmów reżysera.

Warto wspomnieć również, że to Scorsese stał za realizacją serialu, który pomimo szybkiego zniknięcia z ekranów, w niektórych kręgach zyskał status nieodżałowanej ikony. Mowa o ,,Vinylu”, którego produkcją, oprócz Scorsesego, zajął się między innymi sam Mick Jagger. W serialu, w roli wschodzącej gwiazdy rocka, wystąpił syn lidera The Rolling Stones, ale to Bobby Carnavale w roli charyzmatycznego drania Richiego Finnestry skradł całe show. Ku niezadowoleniu fanów, twórcy zrezygnowali z kontynuacji produkcji po pierwszym sezonie. Nieoficjalnie mówi się, że wielkie nazwiska stojące za tym ambitnym projektem nie przyciągnęły spodziewanej publiczności.

Największą zaletą ,,Vinyla” było wierne odwzorowanie nowojorskiej sceny muzycznej lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Porywający soundtrack wypełniony był klasykami pokroju utworów Curtisa Mayfielda, Davida Bowie, The Stooges, New York Dolls, Velvet Underground czy Fleetwood Mac, ale też zapomnianymi perełkami z tamtych czasów. Wygląda na to, że po szybkim zakończeniu owego serialowego projektu, Scorsese będzie miał szansę powrócić do Nowego Jorku swoich formatywnych lat i po raz kolejny opowiedzieć o scenie, która przyciągała muzyków z całego świata. Film prawdopodobnie powstanie we współpracy z jednym z serwisów streamingowych.

źródło: IndieWire

Magdalena Narewska