Czasem lepiej kręcić mniej, ale bardziej się do swoich produkcji przykładać – jest to prawda filmowa, którą polscy twórcy jeszcze nie do końca przyswoili. Pora się nauczyć, że trzy premiery w ciągu jednego roku to, co prawda osiągnięcie całkiem spore, jednak nie w ilości a w jakości tkwi metoda. Doskonałym nauczycielem w tym przypadku jest David O. Russell, na którego wieść o kolejnym filmie musieliśmy czekać aż 5 lat. Jeśli jednak zaserwuje nam danie na miarę „American Hustle”, czy choćby ostatniej „Joy” to warto było tyle czekać.
David O. Russell pracuje nad swoim kolejnym filmem, do którego sam napisze scenariusz. Variety.com stopniowo informuje nas o kolejnych aktorach, którzy dołączają do tego projektu i choć nie znamy jeszcze tytułu, to już wygląda to dość obiecująco: Christian Bale, Margot Robbie, a jako ostatnie padło także nazwisko Michaela B. Jordana.
Już samo połączenie Russell-Bale może sprawić, że nasze filmowe zmysły zostaną pobudzone. Panowie współpracowali ze sobą dwukrotnie i za każdym razem kończyło się to lawiną nagród i nominacji. „Fighter” zaowocował Oscarem za rolę drugoplanową dla Bale’a, zaś „American Hustle”, mimo że nie dostał żadnej statuetki „złotego rycerza”, to dziesięć nominacji jednak robi wrażenie. Russell ma słabość do pięknych, blondwłosych aktorek na ekranie - trzeba mu to przyznać, że pokazał nam Jennifer Lawrance w najpiękniejszych wydaniach i za każdym razem ich współpraca kończyła się dla niej aktorską nominacją do Oscara, w tym raz wygraną za „Poradnik pozytywnego myślenia”. Tym razem zobaczymy u niego nie mniej zdolną, Margot Robbie, dla której ubiegły rok był dość pracowity: „Gorący temat”, tarantinowskie „Pewnego razu… w Hollywood”, czy „Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)”, które niedawno miały swoją premierę. Smaku produkcji dodaje także Michael B. Jordan, który zachwycił w „Czarnej Panterze”, zgarniając nominacje i wygrywając kilka statuetek festiwalowych za rolę Erika Killmongera - czarnego charakteru, walczącego o koronę z T’Challą.
David O. Russell już wielokrotnie pokazał nam, że potrafi robić filmy i choć nie może poszczycić się długą listą tytułów, to jest to naprawdę mocne zestawienie. O czym będzie nowy projekt? Patrząc na jego dorobek, znajdziemy tam całą gamę gatunków: od komedii (w tym „Igraszki z losem”, uznane przez Amerykańską Gildię Scenarzystów za jeden z najzabawniejszych scenariuszy wszechczasów), przez dramat aż po film wojenny. Co tym razem nam zaserwuje? Wydaje się, że możemy spodziewać się absolutnie wszystkiego, więc nie zostaje nam nic innego jak cierpliwie poczekać aż danie zostanie podane do kinowego fotela.
Kinga Majchrzak
Źródło: Indie Wire.com, Variety.com