Image
LATO

Każdy z nas ma swój sposób, swoje zwyczaje i podejście do spędzania letniego okresu. Jedni traktują lato jako okres, w którym w końcu mogą odpocząć, inni zaś widzą w nim szanse na zarobienie dodatkowych, niezbędnych funduszy. Jeszcze inni żyją dalej swoją szarą codziennością, a jedyna różnica jaką odczuwają to wyższe temperatury i dłuższe doby. Nie inaczej jest z bohaterami filmu Tomasza Jurkiewicza, który debiutuje w formacie fabularnym.

Otrzymujemy prowincjonalny obraz, małego przemysłowego miasteczka, małopolskiej Trzebini. Miejsce akcji to idealna baza do przedstawienia kontrastowego ukazania priorytetów życiowych, różnic w ambicjach i planach na spełnianie siebie. Dymiące kominy, tory kolejowe, ale też jezioro obudowane spokojnymi lasami, ciszą i zjawiskowymi widokami. Całość kompozycji lokacji wydaje się bardzo chaotyczna, ale nie trudno zauważyć, że taki właśnie był zamysł. Ukazanie zróżnicowanych zachowań, a wręcz różnych „sposobów na lato”, potrzebowało właśnie takiego tła. 

 

To obyczajowe kino ma swoich cichych i głośniejszych bohaterów. Najbardziej intryguje postać dziadka, który dla swojej rodziny i wszystkich napotykanych ludzi, jest niesamowicie tajemniczy, ale przy tym niepozornie nachalny. Cierpiący na problemy zdrowotne, wynikające bez wątpienia z jego zaawansowanego wieku, chodzi swoimi drogami, a dla najbliższych jest częściej balastem aniżeli wsparciem. Jego sytuacje wykorzystuje wnuk (w tej roli Nicolas Przygoda), który próbuje się nim poniekąd posłużyć, żeby zdobyć serce Agaty, granej przez Sandrę Drzymalską. To właśnie wokół tego duetu toczy się większość akcji. Dziewczyna przybyła do Trzebini, aby pracując na kuchni zarobić na upragniony wyjazd do Azji. Jej ekstrawagancja i ekstrawertyczne podejście do kontaktów międzyludzkich, na tle pozostałych bohaterów tworzy obraz osoby wyrwanej z innej rzeczywistości. Wraz z upływem czasu poznajemy ją bardziej i najistotniejsze co możemy o niej powiedzieć to fakt, że momentami sama nie wie czego chce. Ta przepełniona buntem i potrzebą wolności kreacja jest bardzo sprzeczna z charakterem Mirka. Wspomniany Nicolas Przygoda, swoją postać odgrywa jako cichego, nie zawadzającego nikomu chłopca. Większość czasu spędza opiekując się swoim dziadkiem, natomiast pozostałe chwile dzieli pomiędzy jazdą na skuterze, a dorywczą pracą. Jednak pod wpływem nowej relacji nie wiele trzeba było czekać, ażeby ta spokojna dusza wybuchła.

 

Niespokojny strach przed wydarzeniami z przeszłości i jeszcze większa obawa przed przyszłością, sprawia że mieszkańcy Trzebini są ukazani jak zapętlone postacie bez planów na nadchodzące dni. Katalizatorem pokoleniowym i wspomnianych wspomnień z potencjałem młodych, jest postać Stanisławy, która pracuje jako organistka w lokalnej parafii. Jej samej można zarzucić wiele, wypełniona stereotypami typowymi dla swojego zawodu i wieku, okazuje się jednak bardzo wyrozumiałą i życiową osobą. Poszukuje bliskości, sama nie umiejąc jej zawsze okazać. Te przeciwstawne i walczące ze sobą wersje również znajdą swój moment kulminacyjny, w którym to zagrożona zostanie strzeżona od lat tajemnica.

Film Tomasza Jurkiewicza to obraz wypełniony konfliktami, od tych wewnętrznych, przez światopoglądowe i pokoleniowe, aż po duchowe i miłosne. Te sprzeczności posłużyły autorowi do pokazania obrazu prowincjonalnego, na pewno mu pomogły, ale łatwo jest odnieść wrażenie, że nie wykrzesał z nich wszystkiego. Część wątków została rozwinięta niepełnie, co owszem jest niejednokrotnie ciekawym zabiegiem, jednak w tym wypadku brakowało paru „kropek nad i”. Ukazał młodych szukających ucieczki z tego miejsca i starszych pragnących bronić swojej codzienności i bezpieczeństwa, Jurkiewicz chciał podkreślić jak wiek wpływa na traktowanie swojej małej ojczyzny. Godnym pogratulowania jest fakt, że utrzymując konwencje kontrastu dał też swoim bohaterom możliwość dynamizacji swoich priorytetów, pokazując że pod wpływem nowego spojrzenia da się dostrzec drugie dno. Oczywistym jest, że nie każdego stać na ucieczkę ze swojej bańki, co też widać wśród kolegów Mirka, dla których najcenniejszym jest wypicie piwa i fantazjowanie na temat dziewczyn. 

 

„Każdy ma swoje lato” to niepozorne i przekrojowe podejście do problemów małych społeczności. Całość została wyposażona w idealnie wpasowującą się ścieżkę dźwiękową, zaś bardzo dobre operowanie kamerą i kapitalny dobór scenografii sprawił, że film ten ogląda się z zaciekawieniem. Niewątpliwie zaś fakt, że reżyser zna opisywane w filmie środowisko, nadaje produkcji rzetelności i pogłębia jego realizm. 


 

Text author
Marcin Telega