Jeśli macie w domu rzutnik albo naprawdę duży telewizor, nic nie stoi na przeszkodzie, abyście podczas kanapowego seansu poczuli się (prawie) jak w kinie studyjnym! Potrzebujecie tylko odpowiedniego repertuaru – offowe perełki dostępne online znajdziecie poniżej.
#Frances Ha
Jego „Historia małżeńska” otrzymała 6 nominacji do Oscara i odbiła się szerokim echem w świecie filmu, zdobywając poklask zarówno wśród krytyków, jak i widowni. To jednak nie pierwszy wart obejrzenia tytuł od Noaha Baumbacha, a wśród nich na szczególne wyróżnienie zasługuje „Frances Ha”. W roli głównej – Greta Gerwig, muza i partnerka życiowa reżysera, która sama kręci udane filmy (jak „Lady Bird” czy „Małe kobietki”). Nostalgiczna opowieść, w wyjątkowy sposób czerpiąca z estetyki francuskiej Nowej Fali, w słodko-gorzki sposób przyglądająca się rozterkom młodości. Jeśli komuś byłoby jeszcze za mało twórczości Baumbacha, Netflix oferuje również “Opowieści o rodzinie Meyerowitz” z 2017 roku oraz debiut nowojorczyka – „Tupiąc i wrzeszcząc” (1995).
#Good Time
Refnowy, (nie)oszlifowany diament - olśniewający narracyjnie i wizualnie, skrzący się neonami, z odpryskami nerwowej muzyki. A w roli głównej - Robert Pattinson, który błyszczy jak zawsze. Czego tu nie ma: nieudany skok na bank, próba wydostania niepełnosprawnego brata z więzienia, nocne wycieczki po wesołym miasteczku w poszukiwaniu narkotyków, a i czas na przefarbowanie włosów pod osłoną nocy się znalazł! Jeśli „Nieoszlifowane diamenty” nie przypadły wam do gustu, jest szansa, że „Good Time” odkupi w waszych oczach wizerunek braci Safdich. Jeżeli zaś jesteście fanami produkcji z udziałem Adama Sandlera, chyba nie trzeba was przekonywać do sięgnięcia po inne pozycje z ich dorobku. A jeśli nie znacie obu tych tytułów – szykuje się wam podwójny seans!
#Listopad
Przepiękne czarno-białe zdjęcia, przesiąknięta na poły dziwacznością, na poły grozą atmosfera i archetypiczne roboty – to główne składniki tego estońskiego horroru. Rzecz dzieje się w dziewiętnastowiecznej wsi, po której przechadzają się duchy, grasują wilkołaki i, na domiar złego, szaleje zaraza. Główną oś fabuły stanowi zaś historia zawiedzionego uczucia pewnej Liiny, której ukochany Hans marzy o lokalnej arystokratce. W tej mrocznej słowiańskiej opowiastce nie brakuje również i czarnego humoru – w jednej ze scen dowiadujemy się, że najskuteczniejszym sposobem ochrony przed zarazą jest... założenie spodni na głowę. Jak to działa, przekonajcie się sami.
#Hardkor Disko
Intrygujący debiut Krzysztofa Skoniecznego, w którym nic nie jest przypadkowe. Kolejne sceny w pełni spełniają obietnicę zawartą w tytule - począwszy od postaci Marcina (hipnotyzujący M. Kowalczyk), poprzez dialogi i zdarzenia, a skończywszy na niepowtarzalnej atmosferze - wszystko ma tu wymiar hardkoru. W tym samym klimacie utrzymane jest disko - niemal natychmiast przestają nas dziwić jakiekolwiek ekscesy na imprezach, czego apogeum jest wypad do lasu, szybko zakończony aberracyjną wymianą wulgarnych zdań. Zaś soundtrack „Hardkor Disko” brawurowym, ale i niezwykle trafnym doborem utworów, mistrzowsko nadąża za i doskonale współgra z fabułą. Ba, Skonieczny nadaje tym piosenkom zupełnie nowy wymiar: „Co mi Panie dasz” Bajmu jeszcze nigdy nie brzmiało tak nihilistycznie, „Warszawa w różach” Anny German - szyderczo, a „Requiem dla samej siebie” Dwa Plus Jeden – przenikliwie. A wizualno-muzyczna kompilacja „Barry'ego Lyndona” i „Lśnienia” to konstrukcja, która zapiera dech u każdego fana postmodernizmu i Stanleya Kubricka.
#I am the Pretty Thing That Lives in the House
Współczesna reinterpretacja motywów składających się na „Zagładę domu Usherów” Edgara Allana Poego. Autotematyczne „I am the pretty thing that lives in the house” to starcie dwóch żeńskich bohaterek: młodej dziewczyny i staruszki, zamkniętych w klaustrofobicznej przestrzeni nawiedzonego domu. Reżyser Oz Perkins prostymi środkami wywołuje psychozę tak w swojej bohaterce, jak i w widzu, zacierając przy tym skrupulatnie róźnice między fikcją (nawet literacką) a jawą. Kobiecość rozumiana jako tajemna siła wydaje się jednym z ulubionych motywów tego twórcy. Perkins posługiwał się nim także w swoich dwóch pozostałych filmach: mocnym debiucie „Zło we mnie” (2015), gdzie eksplorował archetypiczny wątek kobiety opętanej przez szatana oraz tegorocznej produkcji „Małgosia i Jaś”, gdzie przedstawił nieco alternatywną, głęboko psychoanalityczną i wyemacypowaną wersję baśni braci Grimm. Niezwykłe przetworzenie formuły gotyckiego horroru od syna TEGO Athony’ego, odtwórcy roli Normana Batesa z pamiętnego dreszczowca Hitchcocka.
Wszystkie powyższe tytuły do obejrzenia na platformach Netflix i HBO GO.
Monika Żelazko